Między nami kobietami
Choć ostatnio sporo mówi się o obyczajowej, kulturowej i społecznej dominacji kobiet, to jednak rzeczywistość, zarówno ta filmowa, jak i codzienna, pozostaje dojmująco patriarchalna. Oczywiście ruchy spod znaku #metoo i #timesup odbiły się szerokim echem i doprowadziły już do pewnych systemowych zmian, ale władza wciąż pozostaje w przeważającej mierze w rękach mężczyzn. W specjalnej tegorocznej sekcji MasterCard OFF CAMERA to kobiety rozdają przysłowiowe karty. Pokazywane w niej filmy to jednak coś więcej niż opowiadające o silnych bohaterkach historie. Żadną miarą nie przystaje do nich także dość stereotypowe określenie „kino kobiece”. Zakładające u swego źródła nie tylko słuszność sztywnych płciowych podziałów, ale kojarzone najczęściej pejoratywnie. Po kilku falach kulturowych i filmowych feminizmów oraz rozmaitych strategiach, jakie miały doprowadzić do kinowej i nie tylko emancypacji kobiet, zdecydowaliśmy się postawić na filmy celebrujące siostrzeństwo, wspólnotę i poczucie solidarności między bohaterkami. W dodatku, co kluczowe w tym ujęciu – nakręcone w przeważającej mierze przez kobiety. Ponad dwadzieścia lat po pop-kulturowej fali związanej z „Girl Power”, kojarzonej w pierwszej mierze z zespołem Spice Girls, chociaż zapoczątkowanej przez bardziej niezależne formacje i alternatywne, punkowo-feministyczne społeczności, zdaje się, że kobiece przyjaźnie i relacje nadal pozostają swego rodzaju kulturową „szarą sferą”. A najbardziej malownicze, śmieszne i rozrywkowe okazują się być przedstawiane na dużym i małym ekranie rywalizacje, niesnaski i konflikty między kobiecymi postaciami. Festiwalowa sekcja rozprawia się ostro z uprzedzeniami i krzywdzącymi wyobrażeniami na temat żeńskiej przyjaźni, równocześnie proponując dowcipne często fabuły, z których każda zdaje słynny „test Bechdel”. Polegający na tym, że co najmniej dwie bohaterki rozmawiają na inne niż mężczyźni tematy. Filmy z sekcji „Między nami kobietami” pokazują, że interesujących obiektów konwersacji jest znacznie więcej, a moc i rewolucyjny potencjał tkwi w siostrzeństwie i kobiecym spojrzeniu. W zależności od języka dialogów filmy wyświetlane są z polskimi lub/i angielskimi napisami.  Partnerem sekcji jest BNP Paribas Bank Polska S.A.  
[...]
TANIE DRESZCZE?
Psychologiczny, sądowy, kryminalny, medyczny, technologiczny i erotyczny. To tylko niektóre z gatunku filmowych thrillerów – nurtu wyznaczanego przez różnorodność tematyczną, ale przede wszystkim – stopniowe budowanie suspensu i trzymanie widzów w napięciu aż do ostatniej minuty seansu. Co najmniej od czasów Hitchcocka, niezaprzeczalnego „króla thrillerów”, ten rodzaj kinowych produkcji cieszy się niesłabnącą popularnością i zainteresowaniem zarówno twórców, jak i publiczności. Jednym z głównych powodów może być fakt, że w thrillerze, niczym w przysłowiowej soczewce, ogniskują się aktualne problemy, lęki i fobie społeczne, kulturowe czy polityczne. Ubrane w dodatku w atrakcyjną formę i konwencję. Wystarczy jednak przywołać choćby sztandarowe tytuły tego nurtu z lat dziewięćdziesiątych, jakie w dużej mierze umocniły jego komercyjną i artystyczną rangę – „Nagi instynkt”, „Sublokatorkę” czy „Raport pelikana” – żeby przekonać się, że mroczne, acz fascynujące opowieści nie są wolne od sekistowskich, rasowych i patriarchalnych uprzedzeń oraz stereotypów. Specjalna tegoroczna sekcja MasterCard OFF CAMERA, pomyślana jako rewizja przeżywającego aktualnie renesans nurtu, przygląda się uważnie co zmieniło się w jego obrębie w erze #metoo. Ale też w jaki sposób niezależni filmowcy czerpią garściami z klasyki gatunku, wzbogacają go o nowatorskie tropy, estetykę i tematy. A to wszystko, jak to zwykle w przypadku thrillerów bywa, podane w przyprawiający o dreszcze sposób. Dreszcze, które skrywać mogą zarówno rewolucyjne treści, jak i pierwszorzędną kinową rozrywkę. W zależności od języka dialogów filmy wyświetlane są z polskimi lub/i angielskimi napisami. 
[...]
ZNOWU W DRODZE
„Droga to życie” – pisał Jack Kerouac w swojej kultowej, autobiograficznej powieści wydanej w Stanach Zjednoczonych w 1957 roku. Książka „W drodze” stała się manifestem awangardowego ruchu beatników, ale i absolutnym klasykiem dla każdego, kto zamarzył, by choć przez chwilę poczuć wiatr we włosach. Podróż, bez względu na środek lokomocji, od zawsze była synonimem wolności i katalizatorem zmian. Wiedzą coś o tym bohaterowie amerykańskiego kina kontestacji – Billy oraz Wyatt ze „Swobodnego jeźdźca” Dennisa Hoopera czy Bonnie i Clyde z legendarnego filmu Arthura Penna. Wie też bohater „Prostej historii” Davida Lyncha, staruszek, który przemierza Amerykę na małym traktorze, by po latach pojednać się z ciężko chorym bratem. Motywacje związane z podróżą bywają różne – od politycznych po mocno osobiste, inne zazwyczaj też są cele, ale tym, co łączy, jest samo, jak podkreśla wielu, wyjątkowe doświadczenie bycia w drodze. Tam zacierają się wszelkie podziały. Pochodzenie, pozycja społeczna, wyznanie, wiek czy płeć przestają mieć jakiekolwiek znaczenie. Tam wreszcie zawierają się długoletnie przyjaźnie, rodzą uczucia. Choć kino drogi to, obok westernu, najbardziej amerykański z gatunków filmowych, będziemy chcieli udowodnić, że wyszedł on daleko poza granice Stanów Zjednoczonych. Zastanowimy się nad jego bogatą symboliką i przyjrzymy temu, jak z upływem czasu się zmienił. Zatem, w drogę! W zależności od języka dialogów filmy wyświetlane są z polskimi lub/i angielskimi napisami.  Partnerem sekcji jest Rossmann.
[...]