Image
Bridget Jones

Na pewno znacie nazwiska, które pojawią się w tym tekście. Ale może okaże się, że tylko ze słyszenia? Jeśli tak, to najwyższy czas to zmienić! Sprawdźcie, gdzie musicie zajrzeć, by ci panowie stali się wam znani także z widzenia.

#Quentin Tarantino

Tego pana nikomu przedstawiać nie trzeba. Natomiast koniecznie trzeba zrobić sobie maraton ze wszystkimi jego dziełami – w oczekiwaniu na dziesiąte i ostatnie w karierze, jak to szumnie zapowiada reżyser. Powtórkowy seans legendarnego „Pulp Fiction” (1994) może okazać się naprawdę odświeżający i przypomnieć nam istotę kina – zawieszonego między doskonałymi dialogami, wymyślnym soundtrackiem, nieoczywistymi bohaterami i wersetami z Księgi Ezechiela. Spragnionych krwawej zemsty odsyłam oczywiście do westernowego „Django” (2012) i obu części „Kill Billa” (2003, 2004). Warto też zajrzeć do „Czterech pokoi” (1995) czy zmierzyć się z „Jackie Brown” (1997), by poznać mniej brawurowe, a wciąż intrygujące oblicze Tarantino. Wisienką na torcie niech będzie „Pewnego razu w... Hollywood” (2019), które można oglądać aż do... znudzenia.

#David Lynch

Twórca kultowego „Miasteczka Twin Peaks” z biegiem lat nie traci werwy i wyobraźni, o czym świadczy choćby niedawna kontynuacja wspomnianego hitu telewizji lat 90. Na Netflixie zobaczyć możemy prequel serialu, czyli „Miasteczko Twin Peaks. Ogniu, krocz za mną” (1992) z gościnnym występem Davida Bowiego, a potem rozpędzić się na „Zagubionej autostradzie” (1997). W ramach celebracji oczekiwania na nową produkcję od Denisa Villeneuve’a, polecam spędzić ponad dwie godziny w świecie „Diuny” zaprojektowanej w 1984 roku przez Lyncha. Netflix oferuje nam także surrealistyczną krótkometrażówkę, w której osławiony reżyser mierzy się z konwencją kina noir i osobiście przesłuchuję małpę w garniturze podejrzaną o morderstwo.

#Stanley Kubrick

Perfekcjonista i maksymalista, wybitny adaptator literatury, na planie człowiek-orkiestra, słowem - geniusz. W sieci znajdziecie online sporo tytułów, które tworzą jego legendę. Począwszy od tych mniej znanych, jak „Lolita” (1962) na podstawie TEJ powieści Nabokova czy zimnowojenna komedia „Doktor Strangelove, lub jak przestałem się bać i pokochałem bombę” (1964), a skończywszy na najgłośniejszych (arcy)dziełach – mrożącym krew w żyłach „Lśnieniu” (1980), mrocznej „Mechanicznej pomarańczy” (1971), mocnym „Full Metal Jacket” (1987). Niesposób pominąć również sławnej „2001: Odysei kosmicznej” (1968), jedynego filmu, jaki przyniósł Kubrickowi Oscara (o ironio, nie za reżyserię, ale za efekty specjalne). A dla największych fanów mistrza trzygodzinny fresk prosto ze starożytnego Rzymu – odresaturowany „Spartakus” (1960) z Kirkiem Douglasem w roli tytułowej.

#Martin Scorsese

Amerykański reżyser o włoskich korzeniach na platformach streamingowych funkcjonuje jako znawca półświatka gangsterskiego oraz pasjonat muzyki. Netflix oferuje nam warunki do porównania na gorąco „starego z nowym” – mowa o podwójnym seansie „Chłopców z ferajny” (1990) oraz „Irlandczyka” (2019). HBO GO z kolei zaprasza na ring, by zmierzyć się ze „Wściekłym bykiem” (1980). Dla odpręzenia możemy później spędzić 10 godzin w świecie rockandrollowego „Vinyla” (2016), a potem jeszcze przenieść się na dłuższą chwilę do życia Boba Dylana w ramach dokumentu „Rolling Thunder Revue: Opowieść o Bobie Dylanie od Martina Scorsese” (2019). Na zakończenie tego maratonu warto sięgnąć po „Wiek niewinności” (1993), kostiumowy melodramat, którego głównym bohaterem okazuje się konwenans.

#kino nieme

Całe mnóstwo zdobycznych perełek z początków kina znajdziemy... po prostu na YouTubie. I mam tu na myśli nie tylko wybór bajkowych opowiastek Georgesa Mélièsa czy słynny „Wjazd pociągu na stację w Ciotat” (1895) braci Lumière, ale także późniejsze tytuły. Znajdziecie tu klasykę slapsticku w wykonaniu Charlie’go Chaplina czy Harolda Lloyda, pierwszy western („Wielki napad na pociąg”, 1903), a także zagłębie dawnego horroru – „Nosferatu, symfonia grozy” (1992), „Gabinet doktora Caligariego” (1920) i inne. Jeżeli zaś nabierzecie ochoty na całkowite zanurzenie się w nieme kino i znacznie dłuższe produkcje, do dyspozycji macie naprawdę monumentalne dzieła - jak „Cabiria” (1914), czyli pierwszy film z gatunku peplum, znanego też pod nazwą „kino miecza i sandałów”. Niech nie umkną wam też pionierskie produkcje Davida Warka Griffitha: kontrowersyjne „Narodziny narodu” (1915), wprowadzające na ekran technikę montazu równoległego czy „Nietolerancja” (1916), której – by historia w tym tekście zatoczyła koło – zawdzięczamy podwaliny narracji nielinearnej, stanowiącej oś konceptu „Pulp Fiction”.

Wszystkie powyższe tytuły do obejrzenia na platformach Netflix, HBO GO i YouTube.

Monika Żelazko