Image
Niebezpieczni dżentelmeni

Marcin Dorociński, Andrzej Seweryn, Tomasz Kot i Wojciech Mecwaldowski w jednym filmie? A co, jeśli dodamy jeszcze, że wcielą się w sławy zakopiańskiej bohemy XX wieku i to w ramach scenariusza przywodzącego na myśl „Kac Vegas”? Taką właśnie bombę niesie dla nas Maciej Kawalski, reżyser „Niebezpiecznych dżentelmenów”!

Poranek po mocno zakrapianej imprezie. Tadeusz Boy-Żeleński (Kot), Witkacy (Dorociński), Joseph Conrad (Seweryn) i Bronisław Malinowski (Mecwaldowski) budzą się w zakopiańskiej willi i nie bardzo pamiętają, co zdarzyło się zeszłej nocy. Głowy pękają od kaca, uszy od najlżejszego szmeru, a na dodatek na podłodze leżą zwłoki jakiegoś mężczyzny. Czy może być gorzej? Tak, bo do drzwi dobijają się właśnie miejscowi stróże prawa. Tak zaczyna się prawdziwy rollercoaster wrażeń i intryg – niezwykli bohaterowie spotkają w tym dniu na swej drodze niemniej niezwykłe osobistości (dość wymienić Piłsudskiego, Lenina i koleżankę po piórze, Nałkowską), zadrą z miejscowymi gagsterami i zawalczą o swoje dobre imię (choć, biorąc pod uwagę ich środowiskową reputację, pytanie, czy jest o co walczyć). 

„Niebezpieczni dżentelmeni” to debiut pełnometrażowy Macieja Kawalskiego, który dotychczas pracował między innymi przy „Małym zgonie”, serialu stacji Canal +. Na swoim koncie ma również krótkie, pomysłowe produkcje: „Atlas”, w którym Tomasz Kot zagrał pacjenta psychiatryka, stojącego nieprzerwanie z uniesionymi w górę rękami czy „The Last Waltz”, gdzie w Wiedniu 1914stego roku przechadza się sprytny przedsiębiorca o twarzy Zbigniewa Zamachowskiego.

Zdjęcia do filmu kręcone są oczywiście w Zakopanem i Bielsku-Białej, i potrwają do końca czerwca 2021. Jak zapowiada dystrybutor filmu, Kino Świat, w tej sensacyjnej historii pytaniem równie ważnym jak „Kto zabił?” jest „Kogo zabito?” – odpowiedzi poznamy na dużych ekranach w drugiej połowie 2022 roku.

Monika Żelazko