Image
Martin Scorsese, Leonardo DiCaprio

…i w zasadzie na tym można by zakończyć promocję nowego filmu twórcy „Chłopców z ferajny” (1990). W świecie kinematografii te trzy nazwiska już dawno funkcjonują jako marki, zapewniając filmom rzesze widzów i worek nominacji do różnych nagród, na czele z Oscarami. Mimo wszystko rzucamy dziś trochę światła na tę produkcję, którą słynny reżyser zapowiada jako pierwszy western w swej karierze!

Zdjęcia do kolejnego po „Irlandczyku” dzieła Martina Scorsesego ruszą już w marcu, a film powstanie dla Paramount Pictures. Akcja tej opowieści ma się rozgrywać w latach dwudziestych ubiegłego wieku w Oklahomie, wśród plemienia Indian o nazwie Osage. Pech chciał, że na ich ukochanej ziemi odkryto złoża ropy, którymi szybko zainteresowały się blade twarze. Odsłonięcie górniczych złóż w Kolorado i Yukonie tylko pogorszyło sytuację plemienia. - W tamtych czasach prędzej można było trafić do więzienia za zabicie psa niż Indianina – przekonuje sam reżyser widowiska. Scorsese zastanawia się także nad pewnym mechanizmem związanym ze sposobem myślenia, który pozostaje niezmienny od wieków: Historia cywilizacji sięga aż Mezopotamii. Hetyci zostali zaatakowani przez inny lud, w wyniku czego zniknęli – a potem mówiono o nich, że się „zasymilowali”, podczas gdy zostali raczej „pochłonięci”. Fascynujące jest obserwowanie tej mentalności, którą reprodukuje się w innych kulturach, także poprzez dwie wojny światowe. Jak sądzę, to zjawisko ponadczasowe. I o tym zamierzam zrobić film.

Na razie znamy tylko dwa (prawdopodobnie najgorętsze) nazwiska z obsady. Leonardo DiCaprio i Robert De Niro mieli już okazję spotkać się na planie dwóch wspólnych projektów – przy okazji „Chłopięcego świata” (1993) oraz „Pokoju Marvina” (1996). Gwiazda „Wilka z Wall Street” (2013) wcieli się w Toma White’a, a najsłynniejszy w historii kina taksówkarz zostanie na ekranie Williamem Halem. Na stołku operatorskim zasiądzie Rodrigo Prieto, który współpracował ze Scorsese już sześciokrotnie. Scenariusz do „Killers of the Flower Moon” napisał Eric Roth, laureat Oscara za „Foresta Gumpa” (1995). Na koncie ma on również takie udane tytuły jak: „Ciekawy przypadek Benjamina Burtona” (2008) czy niedawne „Narodziny gwiazdy” (2018). Zaś autorem książki stanowiącej inspirację dla filmu jest David Grann. Nie będzie to pierwszy romans pisarza z kinem – na podstawie jego utworów nakręcono już „Zaginione miasto Z” (2016) oraz „Gentlemana z rewolwerem” (2018), a ostatnio „Trial by Fire” (2018) z Laurą Dern.

Czy nowa propozycja od Martina Scorsese przebije „Irlandczyka” i zdobędzie więcej niż 10 nominacji oscarowych? I czy, co ważniejsze, otrzyma choć jedną statuetkę? „Killers of the Flower Moon” trafi do kin dopiero w przyszłym roku. Po drodze czeka nas jeszcze premiera „Roosevelta” – filmu biograficznego, w którym angaż do tytułowej roli również otrzymał Leonardo DiCaprio.

Monika Żelazko