Ten utalentowany pan (Ripley) bawił się już na ekranie w policjantów i złodziei – u samego Martina Scorsese, na planie „Infiltracji” (2006). Teraz powróci do mundurowej służby w nowym filmie Jamesa Mangolda. Po prawdziwej jeździe po bandzie, jaką był fantastyczny „Le Mans ‘66” (2019) w reżyserii tego drugiego, pozostaje nam tylko zacierać ręce w oczekiwaniu na „The Force”!
Denny Malone, w którego wcieli się Damon, to z pozoru zwykły glina. Wielokrotnie nagradzany za swą odwagę nowojorski sierżant policji jest również dowódcą grupy Da Force. Ma ona nieograniczone uprawnienia, a jej misją jest walka z gangami – handlującymi bronią, dillującymi narkotykami, krwawo wyrównującymi swoje rachunki. Przez osiemnaście lat tej niełatwej służby Malone widział zbyt wiele. Na zbyt wiele jednak też sobie pozwolił – wraz z kolegami ukradł bowiem kilka milionów dolarów podczas największego nalotu policyjnego, jaki kiedykolwiek miał miejsce w Nowym Yorku. Teraz przeszłość puka nie tylko do jego sumienia, a Malone musi zmierzyć się z odpowiedzialnością wobec własnej służby, ale też swojej rodziny. Warto dodać, że „The Force” będzie adaptacją książki Dona Winslowa, w Polsce wydanej pod tytułem „Skorumpowani”.
Nowy film Jamesa Mangolda powstanie z ramienia (disneyowskiego już) 20th Century Studios. Autorem pierwszej wersji scenariusza jest David Mamet, któremu zawdzięczamy takie klasyki kina jak „Nietykalni” (1987) czy „Listonosz zawsze dzwoni dwa razy” (1981). Obecnie nad tekstem pracują sam reżyser wraz ze Scottem Frankiem („Raport mniejszości”, 2002).
Mangold pracuje teraz także nad filmem, o którym już dziś wiadomo, że stanie się sukcesem kasowym. Mowa o „Going Electric”, biografii Boba Dylana. W legendarnego muzyka wcieli się Timothée Chalamet. Jeśli chodzi zaś o pozostałe aktualne poczynania Matta Damona: jeszcze w grudniu tego roku do kin trafi nowe dzieło Ridleya Scotta - „The Last Duel”, do którego aktor współtworzył również scenariusz.
Monika Żelazko