Image
MS

26.05 to święto wszystkich mam. To święto na cześć ich dobroci, wsparcia, miłości, ich opiekuńczości oraz niezależności. Wszystkie te ich twarze są znane kinematografii. Twórcy wykazują się dużą różnorodnością, ukazując postacie matek – czasem pokazując je jako postacie pierwszoplanowe, czasem wyraziste bohaterki tworzące fabułę z drugiego planu. Tworzą wachlarze emocji, którym warto się przyjrzeć bliżej z okazji ich święta. 

 

Komedie radzą sobie z wizerunkiem matek w bardzo szczególny sposób. Uwydatniają takie matczyne cechy jak czułość i opiekuńczość, oprawiając to w ramy humorystyczne. W uszach od razu brzmią nam słowa matki Kasi oj córciu, córciu panienką to ty już dłużej nie będziesz (Katarzyna Łaniewska „Kogel mogel”, reż. Roman Załuski, 1988), czy też od razu widzimy mamę Ludwiczka nakładającą sporą porcję słodkich ziemniaczków („Świat według Ludwiczka”, Matthew O’Callaghan, Louie Anderson, 1994). Ciężko nam także wyobrazić sobie jak potoczyłoby się życie Bridget Jones bez jej matki, od której to zaczęła się cała historia z Markiem (Gemma Jones, „Dziennik Bridget Jones”, reż. Sharon Maguire, 2001), gdy w trakcie rodzinnej imprezy z korniszonmi, przypomniała Bridget jak biegała nago po podwórku państwa Darcy. To z historii z przeszłości matki Sophie czerpie fabuła musicalu „Mamma mia” (Meryl Streep, „Mamma mia”, Phyllida Lloyd, 2008), która chce zaprosić na ślub swojego ojca, jednak nie wie który z potencjalnych mężczyzn może nim być.

 

Chęć zapewnienia bezpieczeństwa i opieki przez matkę przedstawiana jest także w dużo bardziej wyważony sposób. Bohaterka „Pokoju” chciałaby pokazać swojemu synowi świat, jednak nie jest to możliwe, gdyż żyją zamknięci w małym pokoiku, z którego świat widać jedynie przez okno w dachu (Brie Larson „Pokój”, reż. Lenny Abrahamson, 2015). Jak najlepsze życie stara się także zapewnić córce Vianne Rocher, którą uczy, że najważniejsze jest rzeczywiste bycie dobrym człowiekiem, a nie tylko poszczenie na pokaz (Juliettte Binoche, „Czekolada”, reż. Lasse Hallstrom, 2000). Dobre serce matki kocha dziecko bez względu na wszystko. Dla Isabeli Pullman nie jest ważna choroba syna. Widzi w nim potencjał, którego inni na pierwszy rzut oka nie widzą (Julia Roberts, „Cudowny chłopak”, reż. Stephen Chbosky, 2017). Podobnie Leigh Anne Tuohy, dla której nie jest ważne, że Mike nie jest rodzonym synem, ponieważ kocha go jak własne dziecko (Sandra Bullock, „Wielki Mike”, reż. John Lee Hancock, 2009).

Relacje pomiędzy dzieckiem a matką bywają różne, jednak od lat fascynują twórców filmowych, którzy nie uciekają także od tych cięższych emocji. Fantine z powieści Victora Hugo dla córki jest w stanie zrobić absolutnie wszystko (Anne Hathaway, „Nędznicy”, reż. Tom Hooper, 2012). Alice Hyatt podejmuje decyzję o wyjeździe do Kalifornii, żeby zapewnić synowi lepsze życie (Ellen Burstyn, „Alice już tu nie mieszka”, reż. Martin Scorsese, 1974), a Zofia Beksińska musi radzić sobie z najtrudniejszymi doświadczeniami jakie mogą stanąć przed matką (Aleksandra Konieczna, „Ostatnia Rodzina”, reż. Jan P. Matuszyński, 2016). Wszystkie one są dowodem kobiecej siły i pokazują jak wiele kobieta jest znieść z miłości do swojego dziecka.

 

Kino nie boi się niczego. Dla niego nie ma tematów tabu. Największe kinowe nazwiska sięgają po motyw macierzyństwa, pokazując jego najróżniejsze, a nawet najmroczniejsze oblicza. A wśród nich także Roman Polański („Dziecko Rosemary”, 1968), Pedro Almodóvar („Wszystko o mojej matce”, 1999), czy Xavier Dolan („Mama”, 2014).

 

Kinga Majchrzak