Image
Nic nie ginie

Sprawy najdrobniejsze, najdelikatniejsze. Opowiedziane raz z czułością, raz z brutalną
szczerością. Przedstawiamy trzy mocne debiuty, które wchodzą w skład sekcji konkursu
polskich filmów fabularnych.

Wśród znanych nazwisk w sekcji konkursu polskiego znalazły się również te nowe, które zaskoczyły
świeżą tematyką oraz sposobem w opowiedzeniu historii. Pierwszym przykładem są Zgniłe uszy w
reżyserii Piotra Dylewskiego. W zaledwie 70-minutowej opowieści reżyser rozprawia się z historią
młodego małżeństwa, które przechodzi kryzys. Próbując sobie pomóc, wyruszają za miasto, do
niecodziennego ośrodka terapeutycznego, w którym, pod okiem terapeuty, będą rozprawiać się ze
wzajemnymi pretensjami, żalem, a także, może przede wszystkim, własnymi ograniczeniami.
Sytuacja zaognia się w momencie, kiedy poznają dwójkę innych uczestników tego doświadczenia,
wraz z którymi, Marzena (Magdalena Celmer) i Janek (Mikołaj Chroboszek), będą odgrywać swoje
wspomnienia i traumy. Dylewski w krótkiej opowieści przygląda się, początkowo, powolnemu rozpadu
związku, by następnie skupić się na bohaterach osobno – przygląda się im reakcjom, impulsom,
prowadzi ich przez tę intymną, fantastycznie opowiedzianą historię.


***


Zostając w temacie samopomocy, Kalina Alabrudzińska, w swoim pełnometrażowym debiucie Nic nie
ginie obserwuję grupę młodych ludzi, którzy znajdują się w specyficznym, trudnym doświadczeniu
terapii grupowej. Film jest jednocześnie dyplomem aktorskim łódzkiej Szkoły Filmowej, więc historia
składa się z mniejszych części – etiud każdego bohatera, które pojawiają się w retrospekcjach, a
sklejają się w całość w doświadczeniu terapii. Reżyserka kreuje postaci smutne, zablokowane, a
jednocześnie obdarzone niezwykłą wrażliwością. Przygląda się im z empatią, pozwalając, żeby na
powierzchnie wypływało to co trudne, ale jednocześnie to co zabawne, lekkie, proste. W Nic nie gnie
emocje płynnie przepływają, to świat, w którym smutek może okazać się dobry i czuły, a radość pusta
i wpędzająca w niekończącą się tęsknotę do niekonkretnego spełnienia.


***


W nieco inny świat zabiera nas Bartosz Kruhlik – autor filmu Supernova. Podczas rodzinnej awantury
na pewnej leśnej drodze, gdzieś w Polsce, kobieta wraz z dwójką dzieci podejmuje spontaniczną i
ryzykowną decyzję o odejściu od męża. Do dopiero początek historii, która dynamicznie przemienia się
w katastroficzny splot wydarzeń. Wypadek samochodowy, będzie tutaj punktem wyjścia, do
przyjrzenia się ludzkim afektom, spontanicznym reakcjom w skrajnej sytuacji zagrożenia i paniki.
Napięcie, które buduje Bartosz Kruhlik płynnie miesza się z poczuciem przypadkowości losu.
Wystarczyło zawrócić, nie jechać tą uliczką i nic, zupełnie nic, by się nie wydarzyło.

Przedstawione filmu stanowią jedynie część konkursowych wrażeń. W sekcji znajduje się również,
między innymi, ostatni film Jana Komasy – Sala samobójców. Hejter, oraz poruszający dramat
społeczny Małgorzaty Imielskiej – Wszystko dla mojej matki.

Julia Smoleń