Image
fot. kadr z filmu

Poszukują wyzwań, a może chcą odpocząć od blasków fleszy? Zaskakują szokując, czy raczej szokując zaskakują? Czego wielkie gwiazdy szukają w niezależnych produkcjach?

Do świata kina niezależnego zaglądamy coraz częściej ze względu na przejedzenie światem komercyjnych produkcji Hollywood’u, które hołdując starożytnej paremii „Panem et circenses”, dają nam głodowe igrzyska w kwestii poruszanych tematów, schematycznych motywów i oklepanych środków artystycznych. Wydaje się, że i sami aktorzy mają już dość tej monodiety i w ramach „cheat meal’u” eksperymentują, próbując nowych smaków z menu offowych filmów.

Melissa McCarthy określiła rolę Lee Israel z „Can you ever forgive me?” w reżyserii Marielle Heller jako smakowity kąsek dla każdego aktora. I chyba wcale się nie pomyliła, bo film dostał aż trzy nominacje do Oscara, w tym (co nie dziwi) także za pierwszoplanową rolę kobiecą. Jednak ryzyko nie było tu chyba zbyt duże, bowiem ten film mimo swojego niszowego klimatu, od początku skazany był na sukces - czy to za sprawą rewelacyjnych zdjęć Brandon’a Heller’a, czy też znakomitej kreacji Richard’a E. Grant’a. Czy Melissa McCarthy to przeczuwała? Zdaje się, że chyba jednak chodziło jej o życie pisarki, które w zasadzie samo napisało wspaniały scenariusz, dla którego porzuciła łatwe w odbiorze dla szerokiej publiczności produkcje, na rzecz stonowanego w barwach i formie Nowego Jorku lat 80-tych.

Dużo większym szaleństwem wykazała się Natalie Portman. Zapytana co ją skłoniło do zagrania w filmie Brandy’ego Corbet’a „Vox Lux” odpowiedziała, że była to możliwość wcielenia się w postać jakiej nigdy wcześniej nie miała wcześniej szansy zagrać. Takie szaleństwo jest jednak ometkowane: „Próbujesz na własne ryzyko.”, bowiem z niezależnym kinem właśnie jest tak, że dzieli ono widzów na tych, którzy je kochają oraz tych, którzy go nie rozumieją. I właśnie to jest w nim najpiękniejsze: że nie przechodzi się koło niego obojętnie. Podobna historia spotkała „Vox Lux”: po projekcji albo klaszczesz, albo wychodzisz z niedowierzaniem. Natalie Portman aktorsko już nie musi nam niczego udowadniać, ale w tym filmie pokazuje, że wciąż jeszcze potrafi zaskoczyć.

Nicole Kidman w jednym z wywiadów opowiadała o tym jak sama zabiegała o rolę w filmie „Destroyer” Karyn Kusamy. Postać Erin Bell, w którą się wcieliła, nie należy do najłatwiejszych, bowiem sam pomysł na film był bardzo ambitny. Kino pełne tajemnic i zagadek, odwołujące się do niejasnej przeszłości z dreszczykiem emocji, które znamy aż za dobrze dostało nową twarz. I była to twarz Nicole Kidman. W efekcie czego to ona rzuciła kinu kryminalnemu rękawicę, a nie odwrotnie. I trzeba jej przyznać: wyszła z tej walki zwycięsko.

Aktorki wielkiego formatu zaglądają w ekrany mniej popularne, wystawiając na próbę widzów, ale przede wszystkim same siebie. Cały filmowy świat leży u ich stóp lecz one decydują się usunąć w „cień”. Nie należy jednak temu cieniowi umniejszać, ale raczej trzeba oddać mu pochwałę, bo potrafi on wydobyć z aktora prawdziwy talent, nie prześwietlając przy tym kliszy.

Wszystkie filmy do obejrzenia w trakcie XII Mastercard OFF CAMERA.
„Can you ever forgive me?” | 02.05.2019, godz.17:30, 04.05.2019, godz.15:15
„Destroyer” | 28.04.2019, godz. 17:15, 03.05.2019, godz. 20:15
„Vox Lux” | 26.04.2019, godz.20.00

Kinga Majchrzak