Z jednej strony słabe, z drugiej obdarzone nierealną wręcz mocą. Uwodzicielki, ofiary, flaneuse. W czerwonych sukienkach albo w lateksowych kozakach za kolano. Bohaterki Polańskiego to kalejdoskop kobiecości. Wahając się od archetypu matki, po frywolne uwodzicielki, Polański przedstawia kobiecość jako świat czarujący, egzotyczny, skrajnie różny od męskiego. Kim są bohaterki jego kina?
Opinie i przekonania Romana Polańskiego na temat kobiet wydają się być radykalne. - Sądzę, że te trendy, dążące do zrównania ze sobą mężczyzn i kobiet, są czystym idiotyzmem. Uważam, że to rezultat postępu medycyny. Pigułka mocno zmieniła kobiety w naszych czasach, maskulinizując je i odbiera im kobiecość – powiedział reżyser. Po takim stwierdzeniu spodziewać by się można bohaterek ukazanych w silnie mizoginistyczny sposób. Jednak świat kobiet u Polańskiego oddala się od tej konserwatywnej i przemocowej skrajności. Reżyser spogląda na ich świat, co oczywiste, oczami mężczyzny. W takim razie, to rzeczywistość wyobrażona, przerysowana, namalowana fantazją. Reżyser ukazuje kobiecość jako tajemniczą fascynacje. Nie jest ona jednak pozbawiona jednak mitologizacji seksualności kobiet. Jego bohaterki można uplasować gdzieś pomiędzy femme fatale, a czarownicą. To kobiecość manipulująca, obdarzona nierealną wręcz mocą i instynktem. Kobieta to ta, która wie więcej i więcej potrafi zdziałać.
W najnowszym filmie Romana Polańskiego zobaczymy jego żonę, a zarazem muzę – Emmanuele Seigner oraz hipnotyzującą Evę Green. Opowieść rozegra się pomiędzy bohaterkami. „Prawdziwa historia” jest filmem o toksycznej relacji pomiędzy popularną pisarką, a jej czytelniczką. Świętując nadchodzącą premierę filmu reżysera przypomnijmy sobie jego starsze, kultowe tytuły w których postaci kobiece wykreowały pewne mikrouniwersum bohaterek Polańskiego.
MICHELLE („Frantic”, 1998)
Debiut Emmanuelle Seigner jest chyba jedną z jej najbardziej zmysłowych ról. Gdy doktor Richard Walker zostaje okradziony w Paryżu, a jego losy wplątane zostają w interesy terrorystów pojawia się sensualna, oszałamiająca pięknem Michelle. Dziewczyna jest zakładniczką terrorystów. Wydawałoby się, że to bohaterka wykorzystana – choć zwiastuje groźbę, sama pozostaje uwięziona. Michelle jednak jest tajemniczym wędrowcem nocy. To ona prowadzi Richarda przez pogrążony w mroku Paryż. Bohaterka umalowana czerwoną szminką, ubrana w skórzaną kurtkę wydaje się być nielegalnym, zakazanym towarzystwem. Z jednej strony kuszącą kobietą, z drugiej zapowiadającą tajemnicę i niebezpieczeństwo pułapkę. Ten natłok wrażeń, który wzbudza w mężczyznach Michelle najwyraźniej widoczny jest w kultowej scenie tańca. Bohaterka nieśpiesznie wije się na parkiecie prowadząc partnera (Harrison Ford) w dominujący, władczy sposób. To prawdziwa lekcja sensualności.
ROSEMARY („Dziecko Rosemary” 1968)
Rosemary – eteryczną i kruchą (w kultowej roli, Mia Farrow) – podobnie jak w przypadku Michelle, łatwo byłoby odczytywać jako ofiarę. Młoda kobieta, która spodziewa się dziecka stopniowo odkrywa, że urodzi potomka szatana. Natrętni sąsiedzi, mąż, który należy do sekty, stopniowo narastająca atmosfera grozy szargają losem młodziutkiej Rosemary. Jednak, pomimo tego, że bohaterka ukazywana jest jako osamotniona w szaleństwie kobieta, jej działania stopniowo nabierają zupełnie innego kolorytu. Mleczna skóra, anielski wygląd, subtelnie kobiece stroje kontrastują z pozarozumowymi zachowaniami bohaterki. Rosemary nie okazuje się jednak słaba, wymagająca współczucia. Z biegiem fabuły jest postacią wzbudzającą niezrozumiały lęk. Wydaje się być obdarzona niesamowitą siłą. Czymś co jest jednocześnie odrażające i fascynujące. Złem, które powoduje szaleństwo, które ustawia ją w pozycji wielkiej Innej. Ostatecznie, osiąga coś co wydawałoby się niemożliwe. Opieka nad przeklętym dzieckiem okazuje się być możliwością panowania nad złem…
VANDA („Wenus w futrze” 2013)
„Wenus w futrze”, w którym gra niesamowicie podobny do Romana Polańskiego Mathieu Amalriciem oraz Emmanuelle Seigner, która jest żoną reżysera, sprawia, że film zdaje się być kolejnym, po „Pianiście”, osobistym dziełem autora. Co więcej, Amalric gra tutaj twórcę, a Seigner aktorkę. W kameralnej przestrzeni (bo to kolejny, po „Śmierci i dziewczynie” oraz „Rzezi” teatralny film) rozgrywa się około-erotyczne starcie. Choć początkowo wyszczekana i pewna siebie Michelle wydaje się walczyć jedynie o zdobycie roli to rozgrywka zaczyna być coraz bardziej skomplikowana. Twórca, który może kojarzyć się z kimś genialnym, stopniowo traci kontrolę nad swoim dziełem. W filmie Polańskiego odbywa się powolne odwrócenie zależności władzy i posłuszeństwa. Vanda zaczyna manipulować reżyserem czyniąc go bezbronnym, a w końcu nawet upokarzając go. Aktorka ukazana jest jako niepochamowanego, niebezpieczny żywioł niesamowitości. Z jednej strony to obraz utrwalający pewne kulturowe wyobrażenia o kobiecości, z drugiej postać Vandy nadal pozostaje imponująca. To popis w pełni zaplanowanego zamachu na męskość.
Podczas gdy silne kobiece bohaterki zawojowały kino, kobiety Polańskiego już od lat sprawują swoje sekretne rządy. To inna władza niż ta męska. Jej najsilniejszą bronią jest erotyzm i tajemnica. Wydaje się, że strzela ona pociski śmiertelne, niespodziewane. Oczywiście, kobiety, szczególnie dzisiaj, potrafią walczyć na wszystkich frontach i na wszelkie sposoby. W takim razie, czy kobiecość u Polańskiego uległa przemianie? Jak będą walczyć bohaterki „Prawdziwej historii”? Wszystkiego dowiemy się 2 maja o 19:00, podczas polskiej premiery filmu Polańskiego.
Julia Smoleń