Miłość, przyjacielu,/To dym, co z parą westchnień się unosi;/To żar, co w oku szczęśliwego płonie. Czy jesteśmy gotowi na kolejną porcję łez, czy nie – nowy „Romeo i Julia” jest już w drodze i jak się okazuje w tej historii jest jeszcze coś nowego do odkrycia. Czego możemy oczekiwać po „R#J”?
„Romeo i Julia” Szekspira to jedna z najpiękniejszych historii miłosnych, która doczekała się wielu adaptacji – zarówno tych kinowych, jak i teatralnych. Bywały lepsze lub gorsze, w wersji klasycznej lub przeniesionej do współczesnych czasów, ale nawet jeśli nie potrafiły zadowolić nas wizualnie, to można było zamknąć oczy i po prostu wsłuchiwać się w przepiękną muzykę, jak miało to miejsce w wersji z 2013 ze znakomitym soundtrackiem Abla Korzeniowskiego.
Był już Leonardo DiCaprio, był Douglas Booth, był też Leonard Whiting. Na czyj widok tym razem ścisną się nasze serca a motylki zaczną wirować w brzuchu? Odpowiedzią jest Cameron Engels, znany z serialu „Malibu Rescue”, natomiast u jego boku w roli Julii pojawi się Francesca Noel, która zagrała w „Selah and the Spades”. Film wyprodukuje duet Timur Bekmambetov i Igor Tsay. Bekmambetov jest kazańsko-rosyjskim twórcą, którego kojarzyć możemy choćby z „Abrahama Lincolna: Łowcy wampirów”, czy „Ben Hura”. Roboczy tytuł projektu nosi tytuł „R#J” i wyreżyseruje go Carey Williams, który przez magazyn „Filmmaker” został okrzyknięty w 2018 roku jako jedna z Nowych Twarzy Filmu Niezależnego, gdy za swój film „Emergency” otrzymał specjalną nagrodę na festiwalu Sundance. Cieszę się, że mogę zaprezentować ponadczasowy klasyk w niespotykany dotąd sposób i dać kolorowym ludziom możliwość zobaczenia się na ekranie w tych kultowych rolach. Istnieje wiele wersji „Romea i Julii”, ale nigdy jeszcze nie było podobnej do tej - powiedział Williams.
Wydaje się, że nie tylko przez dobór aktorów będzie to novum w świecie filmu. „R#J” jest pierwszą, dużą produkcją od Bekmambetova i Interface Films - nowo powstałej firmy produkcyjnej Tsay’a. Będzie to pierwszy z projektów, opracowanych przez Interface, które wykorzystują format Screenlife, który został opracowany przez firmę Bekmambetova - Bazelevs. Filmy Screenlife koncentrują się na tym, w jaki sposób ludzie używają laptopów i ekranów mobilnych do kontaktu z innymi. Pierwszym filmem, w którym zastosowano ten format, był „Unfriended”, który w 2015 r. zarobił 65 milionów dolarów na całym świecie. Interface planuje w tym roku wydać ponad 10 milionów dolarów na filmy Screenlife. Bekmambetov powiedział, że firma przyjęła „model akceleratora startupów” i stosuje go do przemysłu filmowego, starając się stworzyć konkurencyjny krajobraz rozwoju produkcji dla aspirujących producentów filmowych i zmienić sposób, w jaki nowe filmy cyfrowe są tworzone, finansowane i dystrybuowane w czasie kryzysu. Kilka lat temu Screenlife wydawało się czymś ekstrawaganckim, dążeniem artysty, teraz jest to prawdopodobnie jedyny sposób kręcenia filmów i kto wie, może za pół roku stanie się nową normą. Tsay natomiast dodał, że kino zawsze było czymś więcej niż tylko filmem. To odbicie i wskaźnik obecnej rzeczywistości. Biorąc pod uwagę niespotykaną wcześniej sytuację (…), musimy szukać bezpiecznych i kreatywnych sposobów. Screenlife to teraz najlepszy sposób na opowiadanie historii w filmach.
Czego możemy się spodziewać po tej dwójce wizjonerów i jaki będzie „R#J” tym razem? Czy będzie to wiktoriańska wersja „Sali samobójców”? Cytując Szekspira: Kto umie czekać, wszystkiego się doczeka.
Kinga Majchrzak
Źródło: Variety.com